15 listopada 2005

Zwyczajna codziennosc do ktorej stopniowo przyzwyczajam sie juz nie wydaje sie byc obca.
W pokoju polmrok w tle muzyka i halas z kuchni. Otulona aromatem wieczornego obiadu
patrze na drzewa, ktore porusza wiatr. Bojazni slowa w liscie zawinelam. Jutro porozrzucam je po chodniku.
A tymczasem w ogromnej kaluzy przed oknem odbija sie moj spokoj.

Mysli mam cieple. Ciekawe kiedy przyjdzie wiosna?

Mysli mam leniwe. A niedlugo przeprowadzam sie znow.


***
zmiana stanu skupienia
dzieki Jemu
zmieniam się

w miod