12 grudnia 2011

Przecież ten, który przyjdzie po tobie będzie tylko cieniem odbiciem w zachmurzonej szybie, będzie jedynie śladem ust na moich suchych wargach. Ten, który nadejdzie będzie chciał mnie wziąć jak bezpańską sukę, kupi mi kaganiec i koszyk, rozłoży na dywanie gazety i wysterylizuje z uczuć, żebym nie gryzła, nie drapała i nie chciała uciec do ciebie.

Przecież ten, który przyjdzie nie będzie nic wiedział o miłości, o tobie. Będzie mi puszczał zgrane płyty i mówił, że mam piękne oczy, że pachnę seksem, że chce mnie rozbierać ze wszystkiego. Najlepiej z ciebie, bo to jedyny strój, który zawsze mam na sobie. Tylko jak ktoś po tobie ma go zauważyć?

Ja może nawet bym chciała, tego który przyjdzie jakoś ugościć. Dać mu ciepłe pantofle i gorącą kawę, szykować się dla niego powoli i starannie układając włosy i myśli. Nawet bym chciała przed nim tańczyć, go zrozumieć, potakiwać głową, tak pojedziemy latem na wyspę, tylko ty i ja, ty i ja. Ale on by nie wiedział, że w walizce nadal mam ciebie, że cię trzymam ze sobą, w sobie jak spiralę.
Że to ty nie pozwalasz mi się dotykać mężczyznom. To przez ciebie nie umiem dać się oswoić cudzym rękom, chłodnym i gorącym. To przez ciebie nauczyłam się widzieć, a oduczyłam chcieć.