Dzis gdybym miala pokusic sie o dalszy opis - musialabym sie dlugo zastanawiac, jak to zrobic w mozliwie najmniej syntetyczny; a wrecz klinicznie czysty sposob.
Nie powinnam sobie uswiadamiac, ze moja glowa i serce pracuja jak takie male elektrownie - nieustannie przerabiaja to, co bylo - na to, co jest, i to, czego nie ma - na to, co bedzie. Moze bez nadziei byloby mi latwiej.
**
Milosc nie wystarcza, samotne wieczory wydluzaja sie. Oznaki zniecierpliwienia, pogonie i ucieczki, milczenie, wykrety. Fala gniewu zalewa rozum. Pierwszy wycofuje sie mezczyzna. Znika i tylko ona zostaje z uczuciami na posterunku. Kobieta okazuje sie mistrzynia w tym cierpieniu. Czasem jest to zalosne, czasem smutne; jak w wierszyku Osieckiej:
Wrocilam do Boga zdyszana
wrocilam z dalekiej podrozy
i zastalam zamki na lodzie zmienione w drzwiach
wrocilam z dalekiej podrozy
i zastalam zamki na lodzie zmienione w drzwiach
Pozniej juz tylko kilka lez wpada do piwa i koniec, kropka, zapala sie
swiatlo i publicznosc wstaje z krzesel i wychodzi z kina. No zesz jasna
cholera.