31 marca 2007

A jak odejdzie. To niech przysiegnie, ze na zawsze. Ze juz nigdy. Przenigdy. Nie natkne sie na Jego skarpetki i wode po goleniu. Tak latwiej zyc.
Obok. Tylko obok. Z butelka czerwonego wina zamiast ust cieplych.
Nie wyczekiwac. Ogladac sie za siebie. Poszukiwac znajomych oczu i zapachu.
Bez nadziei. Pobudek w srodku nocy.

I niech zostawi tylko wspomnienia.

Zagniezdzil sie we mnie czekaniem. Zbudowal gniazdo w moich czarnych wlosach. Pamietam zapach rosy na Jego trawniku. I zielen trawy. Niebo nad nami i cieple spojrzenia sasiadow. Jestes piekniejsza niz myslisz. Mowil. Potem zasnelam. Teraz boje sie snow. Tylko tam jest.