I padlo pytanie, ktorego zawsze sie balam. 'Za czym tesknisz?' i
odpowiedz mialaby byc taka banalna, wiec oszczedzilam sobie i Jemu swej
smiesznosci. W koncu zalosna to moge byc tylko dla siebie. 'Sa pytania na ktore nigdy nie odpowiadam' - powiedzialam szybciej niz sie spodziewal. 'Ale jedynie zyczenia wypowiadane glosno sie spelniaja'.
Najwyrazniej ja juz swoje wykrzyczalam. Wiec, gdy spacerowalam po
najpiekniejszym sklepie jaki jest tylko mozliwy, stwierdzilam, ze
krzyczec to juz nie pora. Pora za to wziasc sie w garsc. I przestac
udawac, ze ochota na rybe (od tygodnia) cos znaczy. A moglaby - do
cholery.
ps. 'O czym marzysz?' - nie przestawal - 'O wielkich gorzkoczekoladowych sutkach' - powiedzialam, a On nie zrozumial nic.