Niektore bledy maja dlugie zycie. Za dlugie - nawet jak na moj gust.
Trzeba bowiem pozniej nieustannie udowadniac, ze to tylko raz i sie
wiecej nie powtorzy, a i tak w koncowym rozrachunku wszystko zostanie
nam wyypomniane. Nawet jesli bysmy sie starali po stokroc i bili w piers
zarzekajac na wszystkie swietosci. Dlatego staram sie nie mielic
jezorem za dlugo, bo i tak wszystko arbitralne jest na sile: ostatni akt
konczy sie zawsze ponura hekatomba.