12 listopada 2011

Od wielu lat wiedza przedstawiana jest jak cos, czego wciaz przybywa, czyli jako plyn w naczyniu, ktore sie powoli wypelnia. Nic wiec dziwnego, ze ludze nabywaja kompleksow na punkcie braku wiedzy. Bo ktoz z nas nie ma uczucia, ze wie najwyzej tyle, co pare kropel z tego plynu? Niektorzy nie poddaja sie latwo. Niektorzy maja swiadomosc swojej niklej wiedzy i szukaja sposobu, by ten brak przezwyciezyc.

Wiedza, badz niewiedza o sobie samym. Poszukiwanie siebie. A wystarczyloby przejzec sie w oczach kogos, kto patrzy na nas i widzi znacznie wiecej niz inni.

Wczoraj nocny spacer. Ksiezyc wydawal mi sie tak pelny, tak ogromny, ze w pierwszej chwili mozna bylo zwatpic czy to naprawde on.. A co innego mogloby to byc, jesli laska? Wygladal jak okragly przedmiot zabarwiony, ale bez swiatla. Minuty uplywaly. Stawal sie coraz bardziej swietlisty, ale i jakby bardziej tracil barwy - jakby zawdzieczal blask swemu blednieciu. Zupelnie jak ja.

Rano obudzilam sie przeziebiona.
Spacerujac z nim nigdy nie mialam zimnych rak. Przeciez.