Stworzmy siebie. Teraz. Nie bedzie nam potrzebne zadne potem.
Powiedzial.Jak to zrobic? Spytalam. Trzeba chciec. Postawic wiele, byc
moze cos stracic. Zmienic wszystko. Mowiac juz nie o sobie. Pamietac, ze
jestesmy tylko my. Teraz. Odpowiedzial szybko. Ale teraz nie jest
teraz. Jeszcze nie zaczelo sie teraz. Jest potem. Potem. Jest kiedys.
Kiedys. I jest na pewno. I tylko juz nie ma moze..
Zrobilo mi sie slabo. Z zatroskaniem zapytal czy to z powodu jakiejs
zlej wiadomosci. Sama nie wiem jak to nazwac. Odparlam. Spotkalo Cie
nieszczescie? Drazyl dalej. Moze przeciwnie. Szczescie. Zamyslilam sie.
Jak to? Nie kryl zdziwienia. Niektorzy ludzie ze szczescia nawet
umieraja. Usmiechnelam sie jakbym cos o tym wiedziala. Przeciez smierci
nie ma, jest tylko Twoja milosc - mowilas..
Mowilam. Mowilam tez, ze nie zblize sie do innego mezczyzny. Ze juz nie
potrafie. Przeciez kocham. I nie chce byc niewierna. Nawet jesli on nie
ma o tym pojecia.