6 marca 2007

Stworzmy siebie. Teraz. Nie bedzie nam potrzebne zadne potem. Powiedzial.Jak to zrobic? Spytalam. Trzeba chciec. Postawic wiele, byc moze cos stracic. Zmienic wszystko. Mowiac juz nie o sobie. Pamietac, ze jestesmy tylko my. Teraz. Odpowiedzial szybko. Ale teraz nie jest teraz. Jeszcze nie zaczelo sie teraz. Jest potem. Potem. Jest kiedys. Kiedys. I jest na pewno. I tylko juz nie ma moze..

Zrobilo mi sie slabo. Z zatroskaniem zapytal czy to z powodu jakiejs zlej wiadomosci. Sama nie wiem jak to nazwac. Odparlam. Spotkalo Cie nieszczescie? Drazyl dalej. Moze przeciwnie. Szczescie. Zamyslilam sie. Jak to? Nie kryl zdziwienia. Niektorzy ludzie ze szczescia nawet umieraja. Usmiechnelam sie jakbym cos o tym wiedziala. Przeciez smierci nie ma, jest tylko Twoja milosc - mowilas..

Mowilam. Mowilam tez, ze nie zblize sie do innego mezczyzny. Ze juz nie potrafie. Przeciez kocham. I nie chce byc niewierna. Nawet jesli on nie ma o tym pojecia.