Zycie stawia nas przed prawda dopiero wtedy kiedy do niej dojrzelismy.
To tak jak z uczeniem. Nauczyciel przychodzi, gdy uczen jest gotowy. Nie
wczesniej.
Mimo, ze slowa sa najslabszym srodkiem przekazu - bo dopuszczaja nawet
te wypaczone interpretacje - lubie mowic. Stalam sie wiezniem slow
dobrze wiedzac jakie niesie to ograniczenia. Cisza stala sie dla mnie
bolesna. Tym bardziej dziwne dla mnie bylo, ze to wlasnie w ciszy
wszystko nabralo ksztaltu.
Chcialabym komunikowac sie za posrednictwem uczuc. Czuje przeciez - dzis slonce na ramionach i czole.
A we mnie dyktando mysli pod nieobecnosc kontroli rozumu. Bez
zastrzezen, estetyki i moralnosci. Bunt slow - kreujacy obrazy i burzacy
logike.
Wyzwolilam podswiadomosc. Hura.