Zawedkowal daleko. Nie wiem co co jest takiego na tym haczyku, ze trace
rozum. Moze mowi tylko to, co chcialabym uslyszec. Moze rozbudza dawno
uspione namietnosci. A moze po prostu bawi sie przewidujac z mistrzowska
precyzja moja reakcje i serwuje mi SZACH i MAT - tak na dokladke.
Zupelnie nieistotne. Jeszcze nie dzis w kazdym razie.
Tyle sie wokol mnie nie dzieje, ze nie mam jak tego wszysytkiego jak
ogarnac jednym slowem. Ba, nawet dwoma. Ale i sil mi brak bym ulozyla z
tego opowiesc zawierajac w niej miliony slow. Najzwyczajniej mi sie nie
chce.
Chyba przyszedl taki czas, kiedy to 'poza' mna jest wazniejsze, niz to co we mnie - tu. Moze to i lepiej.
Na czym powinna opierac sie pisana historia? Na dokumentach, a nie
domyslach. Falszywe dokumenty falszuja fakty, falszuja opis, falszuja
wnioski.
Moje klamstwa wygladaja pieknie i triumfuja. Sa wygodne, przyjemne -
przynajmniej dla wiekszosci. Za to prawda tylko zadawalaby rany,
krepowalaby i przykro byloby jej sluchac. Duzo trzeba by bylo czasu, by
wyszly na jaw jej dobrodziejstwa.