24 grudnia 2007

Weekend uznalam za otwarty. Odkorkowalam butelke. Wylaczylam telefon. Polakierowalam paznokcie. Nalozylam maseczke. I wlaczylam soundtrack z "Samotnosci w sieci". Udaje, ze nie widze raportow pietrzacych sie na stoliku i planu do napisania. Zrelaksowane mysli zakloca jedynie zegar. I po raz pierwszy od dluzszego czasu chcialabym by sekundy zamienialy sie w minuty, minuty w godziny, godziny w dni. A potem. Potem moglby czas sie na chwile (na dwie) zatrzymac.

Nie jestem sentymentalna. Pozbywam sie z szuflad wspomnien, kartek, listow, zdjec i mysli. Nie zeby mi zawadzaly, czy byly niewygodne. Ale po to, by na starosc nie siedziec w fotelu i wspominac. Bo po co mi to.
Chcialabym tak zrobic tez z. Kocham Cie. Zapomnij. Ale na razie sie nie udaje. Wciaz pamietam o kanapce z tunczykiem i kawie z mlekiem na London Bridge. Zatloczonym autobusie ku Wandsworth i pocalunkach w deszczu na Clapham Junction. Pamietam wszystko. Szkoda.

ps.  Z ciekawych dzisiejszych zakupow - Durex Vibrations Ring.