14 stycznia 2008

Pozamykalam wszystkie szufladki. Wyrzucilam smieci. Przewietrzylam w glowie, w sercu. Pracowity ranek sprawilam sobie. Dowod szczegolnej przenikliwosci i daleko idaca analiza. Formula zmian gotowa. Wlaczam sekretny motor egoizmu. Nie pozwole juz by wymknelo mi sie wszystko to, co sprzeczne w mojej duszy. Uwazam sprawe za zamknieta. Tylko. Kazda teoria jest dobra, jesli nie obraca sie w uspokojenie, ale w wiekszy jeszcze wysilek. Poslugujac sie tym co postanowilam bede mogla w koncu pojsc dalej.
Balzac wciaz szukal teorii namietnosci i wielkie szczescie dla niego, ze jej nie zaznal. Mialby przesrane. Jak ja. Ale koniec. Juz.

Wydaje mi sie, ze mam u ramion cudze rece i nogi ktorymi poruszam tez nie sa moje. W ciemna noc kiedy miasto spi.. upijam sie. Mam wytlumaczenie, pretekst, pozorny motyw. Ale gdyby tak spojrzec na to we wlasciwym swietle - niejako od spodu - mozna dopatrzyc sie mojego blagalnego krzyku. Ciiii. Nie mow nic. Obiecalam, ze koniec przeciez.