20 lutego 2008

Partie przegralam. Probowalam sobie wmowic tak wiele. Nie moglam jej wygrac. Nie po tym co zobaczylam. Bylam zarozumiala myslac, ze dam sobie rade. Daremnie sie teraz skarzyc. To, czego nie ma nie moglo byc. Kto decyduje sie na przewrotnosc i slodycz, musi pogodzic sie z samotnia w wieczory bez.
Kobieta zawsze sie spoznia, niepokoi, boi sie stracic zdobycz i ujrzec jak peka nic laczaca ja z przeszloscia.


Czasem trzeba dac sie wywiesc w pole, poddac iluzji. Nie ten w koncu postepuje najzreczniej kto ucieka, ale przeciwnie, kto bierze udzial w grze. Tylko, ze ja nagle przestalam grac i... stalam sie zupelnie bezbronna.