Partie przegralam. Probowalam sobie wmowic tak wiele. Nie moglam jej
wygrac. Nie po tym co zobaczylam. Bylam zarozumiala myslac, ze dam sobie
rade. Daremnie sie teraz skarzyc. To, czego nie ma nie moglo byc. Kto
decyduje sie na przewrotnosc i slodycz, musi pogodzic sie z samotnia w wieczory bez.
Kobieta zawsze sie spoznia, niepokoi, boi sie stracic zdobycz i ujrzec jak peka nic laczaca ja z przeszloscia.
Czasem trzeba dac sie wywiesc w pole, poddac iluzji. Nie ten w koncu
postepuje najzreczniej kto ucieka, ale przeciwnie, kto bierze udzial w
grze. Tylko, ze ja nagle przestalam grac i... stalam sie zupelnie
bezbronna.