13 lutego 2008

Zdrowy rozsadek' to jedno z tych wygodnych slow, w ktorych zamykam, to co chce w nich zamknac. Pasujace do kazdej mojej decyzji. I nie pasujace zarazem, bo wiem doskonale co tak naprawde znaczy. Nie dac sie urzec najdoskonalszemu nawet uczuciu (albo mysli) do tego stopnia, by stracic z pola widzenia wszystko inne. Nigdy nie wylaczac arbitralnie czy z poblazliwosci czegokolwiek z kontekstu rozwagi (takze siebie).

Trudno mi dzis zrozumiec wszystkie moje mysli, ktore ozywily me pragnienia i niepokoje (balam sie, ze sie nie obudze - dlaczego?). A Ktos napisal mi, ze zrodlo wyschlo - tak wiem fale opadaja, kiedy wiatr ustaje - ocean zasypia, aby moc odbijac niebo.

Wciaz nie umiem chciec tego, co byc musi. I k. Cholera. Cholera jasna!

Nie moge przestac myslec o tym usmiechu. Rozbroil mnie. Rozlozyl. Nie jestem pewna, czy z tej pochylosci potrafie sie z powrotem wspiac sie na gore i tak jak dotychczas zyc.