25 marca 2008

Jedno slowo potrafi sprawic, ze przystosowuje do niego cale moje postepowanie. Jedna nagla mysl. Jeden maly gest. Dzis poszlo to dalej. Stalam sie posluszna i nie potraktowalam tego jako polecenie z zewnatrz, ale jak prawo narzucone mi przez instynkt - przez koniecznosc wewnetrzna.
Niemniej teraz, gdy o tym mysle - to jak zwal, tak zwal - bylam dzis posluszna. Niezwykle.


Radio. O poranku. Nieznana mi pianistka-wirtuoz skonczyla wlasnie kaleczenie Chopina. Odrazajaca pospolitosc na dzien dobry. A moze moj glupi sentymentalizm? Po co przyspieszac tempo w srodku kazdego taktu? Slychac przeciez, ze to falszywe ozywianie zabija urzekajaco tejemniczy utwor. Dlaczego nie pozwolila by z wolna wylaniala sie muzyka i budzila sie do zycia - jak ja?
Chcialam by melodia pozostawala w glebokiej zgodzie z przyjazna atmosfera innych glosow, ktore buduja nieustannie wibrujacy, niematerialny pejzaz - bo wtedy sama poczulabym sie gotowa na nowy dzien. A tak rozdraznila mnie tylko.

Ograniczam swoje mysli, odziewam je i szukam najlepszych slow, najlepszego toku zdania - wahanie w tlumaczeniu na inny jezyk jednak mnie gubi, bo gdy pada - na pewno to mialas na mysli? stwierdzam, ze nie - mialam zupelnie co innego, ale przez swoj pragmatyzm, darowalam sobie nuance. Postanawiam nie dac sie juz podejsc. Nie reagowac. Przestac byc sentymentalna. Dusze w sobie poczucie winy, ze jestem chwilami taka miekka. Niezwykle w tym wszystkim jest to, ze sama dla siebie zachowuje sie tak zupelnie niezrozumiale. Ja - ktora uwazam zdrowy rozsadek za zalete dojrzalosci. I nigdy nie wylaczam arbitralnie czy to z poblazliwosci czegogolwiek z kontekstu - takze siebie. A Jego mi sie udaje. Nie wiedzac czemu moze wiecej niz ktorykolwiek inny. Gdyby chociaz na to zaslugiwal..

Czuje sie dosc bogata, by nie usilowac cudzych mysli podawac za wlasne. I na tyle biedna, ze dopuszczam rady innych.
Skoro juz sie przyznalam, ze niekiedy prosze o rady, a nawet czasem ich slucham. To poprosze.
Mozna zaufac mezczyznie, ktory juz raz Cie zostawil? Odszedl. Poznajac 'calkiem banalnie' kogos. Po kilku tygodniach wrocil. Moze tylko dlatego, ze 'im sie nie udalo'?

*
 

Z wczorajszych zakupow wrocilam z samymi letnimi sukienkami. Chyba wystraszylam slonce, bo dzis od rana pada ... snieg.
Wykorzystalam wiec dzien na porzadki w szafach. Powyrzucalam 'to co moze jeszcze zaloze kiedys'. I ze zgroza stwierdzilam, ze teraz to mam same sukienki.
Pora wiec znow na zakupy ;-)