Przyjazd noca do Londynu. Lodowaty deszczyk. Ohydny. Ani promyczka na
niebie i w moim sercu. Wypoczelam. Jakos posrod placzu niemowlecia dalo
sie spac - ba! nawet czasami za dlugo spalam. Zar z nieba zatapialam w
parku wodnym, badz na kolorowym, hawajskim hamaku, pod wielka grusza.
Nie rozgladalam sie wokol. Nie szukalam ludzi, z ktorymi moglabym
porozmawiac. Nie mialam najmniejszej ochoty na powazne rozmowy, ani na
usmiechy. Muzyka wokol - byla tez we mnie. Jednolita. Pozostawala w
glebokiej zgodzie z przyjazna, wiejska atmosfera.
Naprawde wypoczelam.
To tak jak z powiedzeniem 'zima zaskoczyla kierowcow'. Mnie
zaskakuje moje cialo, tak miesiac w miesiac. I wylewa sie
ze mnie caly moj zal, ze siegam w supermarkecie lewa
reka po tampony, zamiast prawa po Pampersy. A potem bezmyslnie
przelaczajac programy trafiam na jakiegos szkota, ktory stwierdza, ze na
macierzynstwo decyduja sie kobiety w coraz pozniejszym wieku.
Spokojna, ze jeszcze mam 10 lat zasypiam.