Dobrze siedziec w wolny dzien w szlafroku, miekkich kapciach i glupim od
sennosci okiem obserwowac wydluzajace sie cienie. Od zachodu zawsze
przychodzi niedobry wiatr. Patrzac wtedy w niebo niemal zawsze mozna sie
zachmurzyc jak one. Nieladny kolor i do tego przyodziane w poszarpane,
pedzace chmury. Pomyslalam nawet o burzy. Wsluchiwalam sie jak wiatr
zaczyna tanczyc coraz gwaltowniej i dziwne, ale czulam ukojenie. Jakby
cos na zewnatrz dokladnie wiedzialo, jak jest we mnie.
Oczyszczajace powietrze. Bo wichura jak nagle przyszla, tak nagle ustala.
Oczyszczajace powietrze. Bo wichura jak nagle przyszla, tak nagle ustala.
- Za wszelka cene chce byc kobieta - powiedzialam do znajomego.
- Jestes i nie placisz za to chyba? - odpowiedzial zdziwiony.
- Kazda kobieta placi za swoja kobiecosc.
Jestem pod urokiem swiata przedwojennego. Mysle, ze wielu ludziom zylo sie wtedy wytworniej. Pomiedzy pieknymi meblami, i drobiazgami. Miedzy obrazami i bibelotami (choc ja bibelotami nie umiem sie zachwycac). I w koncu miedzy grzeczniejszymi ludzmi, nie tak zagonionymi. Czas byl celebrowany. A kobiety nie mialy tak dlugich rak, wyciagnietych od dzwigania zakupow.
Przyszlo mi to na mysl dzis, gdy przegladalam stare obrazy i widokowki, gdzies tam w sieci. Swiat ten wydal mi sie taki zastygly na tych zdjeciach, jakby patrzyl na mnie inna twarza. Kobiety pelne lirycznych spojrzen pieszczonej kotki, pelne kokieterii i zapachu dobrych, francuskich perfum. Na jednym, akwarelowym obrazie, kobieta w otoczeniu kotow. Autoportret kobiety, ktora miala czas na malowanie, pewnie rowniez grywala na fortepianie i haftowala. Nie skonczyla zapewne zadnych uczelni artystycznych, bo obraz nie odznaczal sie zadnym cieniem talentu. Ot hobby Pani Hanny.
Dzis to jest nie do pomyslenia, by pani domu podparta nawet odkurzaczem, zmywarka, mikserem i mikrofala znalazla czas na takie przyjemnosci. Dzis nie mamy na to po prostu czasu. Zawladnelysmy calym swiatem i trudno nam czasem zatrzymac sie na chwile i przemyslec choc, jakby wygladal nasz autoportret, a coz dopiero to wszystko wymalowac.
Naiwnie wierzyc, ze powtarzajac to wciaz i wciaz, cos sie zmieni. Zaklinanie slow nie sprawi, ze nagle wszystko stanie sie takie, jakie byc powinno. Niemniej pozwalajac sobie na powsciagliwosc pozostaje w bezruchu. A chyba dosc sie nasiedzialam.
Rusz z kopyta - mysle sobie, szczypiac sie po policzkach. Boli. Wiec jeszcze zyje. A poki zyje - wszystko zdarzyc sie moze.