Strach zniknal. Obudzilam sie po weekendzie i nagle stwierdzilam, ze nie
ma juz tego niepokoju w zoladku. W koncu doszlo do mnie, ze nie mam na
to wplywu - musze wiec poczekac na rozwoj wypadkow. Nic nie zmieniac.
Nie przyspieszac. Moze tylko troszke sobie pomoge. Nie za duzo. I z
humorem poprawionym przez kosmetyczke i butelkami z woda mineralna,
rozmieszczonymi po calym mieszkaniu, rozpoczelam nowy tydzien. Wrzesien.
Czasem zaluje, ze nie umiem widziec w ciemnosciach. Moze zobaczylabym w
koncu wszystko jasno i wyraznie. To, co tak bardzo sie ukrywa za dnia,
wychodzi przeciez noca. Pragnienia wstydza sie slonca. A ja coraz
bardziej wstydze sie swoich pragnien.