19 października 2008


Chcialabym umiec nie kasowac sms-ow, nie wyrzucac maili, nie niszczyc listow. Nie potrafie jednak byc sentymentalna. Meczy mnie chomikowanie. Dlatego nie pamietam dat, nie rozczulam sie we wspomnieniach i nie rozklejam nad pierwszym slowem KOCHAM jakie otrzymalam w lisciku wlozonym w szkolny fartuszek.

Mam dziwna slabosc do mezczyzn, w rozmowie z ktorymi mam dziwne wrazenie, ze przesuwaja slowami po mojej skorze. Szczegolnie w takie deszczowe dni, kiedy slychac jak krople deszczu uderzaja o parapet, a ja zastanawiam sie, czy to na pewno tylko deszcz, czy to moje serce tak pika. Przekonuje siebie, ze to jednak nie serce (moze ja wcale nie mam serca). I tylko slucham deszczu. I slow mezczyzn, ktorzy mowia wiecej, niz pragne wiedziec. Tacy patetyczni - mimo, ze tylko ja ich slucham - zwracaja sie do szerszej publicznosci. Ale w takie wolne od pracy poniedzialki slowa te osiadaja wokol mnie, nie czyniac halasu.

ps. nader piekne sa nawet umierajace tulipany