Sylwestrowy wieczor wiele lat temu. Z kazdym poznanym centymetrem
tracilam kolejne bezinteresowne slowa. Zaplamione nadmiarem bliskosci
przescieradlo ostyglo od dzwiekow pomrukow i zyczen noworocznych.
Szalenstwo calkowicie sobie obcych cial przypieczetowane prawdziwym
szampanem i obietnica (niedotrzymana, bo kto dotrzymuje noworocznych
postanowien?) Fajerwerki i milosc - za ktora sie placi zwyklym
dziekuje. Taki orgazm na bruku i do widzenia.
na brzegu łóżka kochałeś mnie
chciwie - do głębi
popijając wódkę kaleczyłam mysli
stąpałam w błocie kłamstwa
zrozumiałam to za pózno