Noworoczna meczarnia (prosze, nie mow mi, ze
jaki Nowy Rom taki caly rok). Kiedy juz snu mialam dosc, a sil wciaz niewiele, postanowilam bezsenna noc spedzic w malym kinie.
Wbrew.
Spoznilam sie na film historyczny o Irlandii, wiec nie wiedzialam ani
poczatku, ani konca, bo nie zostalam tam dlugo. Jeszcze nie wyleczona z
kataru wymknelam sie przed koncem zmeczona dzielem niemieckiej
propagandy. Na film wulgarny nie mialam ochoty. Takie filmy najlepiej
ukazuja roznice miedzy naszymi kulturami. Zwracaja sie do publicznosci
ktora z alfabetu zna tylko duze litery i nie rozumie uczuc, jesli nie
wyrazi sie ich w sposob najprostszy - sy-la-bi-zu-jac. Wszystko topornie
akcentowane. Akcja. Dialogi. I sama gra aktorow. Nie do zniesienia.
Anglicy, rzecz prosta, zostali przyrzadzeni w odpowiednio pikantnym
sosie.
Po powrocie do domu, gdybym mogla upilabym sie winem kleski. Nigdy nie
okazywalam bowiem wiecej dumy niz teraz, choc najmniej mam do niej
powodow.
ps. w ostatnim czasie poznalam kilku mezczyzn i zdaje mi sie, ze porzuce
te znajomosci bez zalu. Egocentryzm w takiej ilosci, ze kreci mi sie w
glowie od nadmiaru
ja i
moje. Wydaje im sie, ze sa macho, a to mnie zniecheca. Skutecznie.
Gesta mgla za oknem.
I ja zamglone oczy mam.
Blyszcza mi. Znow.