Jak astronom przeczuwa istnienie gwiazdy, ktorej promienie dotad do
niego nie dotarly, tak ja przeczuwalam. I nie z leku szukalam/czekalam
na jego. Ale z potrzeby wspolnego odczuwania. Chcialam by mi przypominal
te moje mysli, ktorych nigdy nie wypowiedzialam. Dotarlo do mnie, ze
reszta bylaby dla mnie niczym wzdeta choriagiew.
Nie te same zlosci i drgania miesni - jedynie lopocacy
trzepot, nieokreslony i odrazajacy. Wiedza ta zgniotla cala moja
obojetnosc. Potrafil to wykorzystac.
Jak to zepsuje ..