20 stycznia 2009

Trzask odkladanej sluchawki. Impulsywnie zapalam papierosa. Wydmuchujac powietrze wciaz pulsuje we mnie mysl, ze dalam sie sprowokowac. Zaplatalam sie w opakowanie 'bliskosc wcale nie musi stac obok' i dotarlo do mnie, ze to kompletna bzdura. Nie pozostalo mi nic innego, jak glosno i wyraznie wykrzyczec mu: 'Tak. Bedzie lepiej. To naturalnie, ze bede pracowac i zyc w zadowoleniu i w swej radosnej aktywnosci. Nie irytuj sie. Zamknij sie. Posluchaj. Inteligentna tworczosc zawsze zastepowala mi szczescie'.

Ucielesnia w moich oczach najwyzsze i najszlachetniejsze formy ambitnej aktywnosci, ktorej towarzyszy staly wysilek doskonalenia. Zada od nas wiecej. Mozliwie najwiecej. I sama nie wiem, czy ta jego wytrwala irytacja nie zmusza mnie bardziej do dzialania, niz nagly impuls rozdraznienia. Jest w nim nieokielznanie, melodyjny wzlot (same wzloty) i czarujace niezrozumienie ptaka.