Trzask odkladanej sluchawki. Impulsywnie zapalam papierosa. Wydmuchujac
powietrze wciaz pulsuje we mnie mysl, ze dalam sie sprowokowac.
Zaplatalam sie w opakowanie 'bliskosc wcale nie musi stac obok' i dotarlo do mnie, ze to kompletna bzdura. Nie pozostalo mi nic innego, jak glosno i wyraznie wykrzyczec mu: 'Tak.
Bedzie lepiej. To naturalnie, ze bede pracowac i zyc w zadowoleniu i w
swej radosnej aktywnosci. Nie irytuj sie. Zamknij sie. Posluchaj.
Inteligentna tworczosc zawsze zastepowala mi szczescie'.
Ucielesnia w moich oczach najwyzsze i najszlachetniejsze formy ambitnej
aktywnosci, ktorej towarzyszy staly wysilek doskonalenia. Zada od nas
wiecej. Mozliwie najwiecej. I sama nie wiem, czy ta jego wytrwala
irytacja nie zmusza mnie bardziej do dzialania, niz nagly impuls
rozdraznienia. Jest w nim nieokielznanie, melodyjny wzlot (same wzloty) i czarujace niezrozumienie ptaka.