Przeczytalam tego sms-a w pierwszej chwili z odruchem paniki. Nadawca
dobrze mi znany. Wiec znajac go, wiedzac co mysli, kim jest, trudno mi
bylo inaczej zinterpretowac te slowa jak jeden wielki unik, kamuflaz -
niezwykle zreczny. Niemniej posluzyl sie zwyklym tchorzostwem. Uderzyl
slowami w najczulsze punkty. We wspomnienia. 4 lata. Piekne slowa mialy mnie jedynie oslonic przed ciosem. Jestes szczesliwa?
*
Po Twoim odejsciu rozmyslalam przez miesiace. Mysli nabieraly ciala.
Pulsowaly, zyly - z miesiaca na miesiac coraz silniej ku zapomnieniu.
Glaskalam swoje rany. Obrysowywalam ich kontury wspomnieniami. A dobrze
znajac granice, po ktorej znow wpadlabym jedynie w rozpacz - zrobilam
to, co robi silna kobieta - uzylam zdrowego rozsadku.
Teraz pojawiasz sie, a ja potykajac o kraweznik mysle sobie, ze juz
zadna kaskada slow nie jest potrzebna. W trosce o siebie wykaze sie
egoizmem.
*
Nacisnelam wyslij. Dosc niepokojace zmeczenie utopilam w kapieli.
Wsadzilam kwiaty do wazonu. Zrobilam sobie mocnego drinka. Znow uzyje
rozsadku.