9 lutego 2009

Nie mialam czasu nawet na zawiazanie sznurowadel. A jemu zachcialo sie powaznej rozmowy. Slyszac, ze pociagam zniecierpliwona nosem stwierdza 'Znow sie przeziebilas? Nie dbasz o siebie'. Nie chce tracic kolejnych minut, wiec udaje, ze nie slysze tej zdrowotnej reprymendy i mowie 'Przyjdz kiedy indziej, widzisz przeciez, ze dzis..' - przerywa mi i ujmuje moja twarz w swoje duze dlonie - 'Bylem juz wczoraj. I przedwczoraj'. Zaczynam go przepraszac. Zabiera mi to kolejne minuty, ktorych w sumie nie mam. Ma mnie w garsci. Gdyby byl madry wykorzystalby to, ale postepuje tak niezrecznie, ze tym tylko mnie drazni.

Pozniej wloke za soba wyrzuty sumienia za szorstkosc, ktora wyrywa mi sie na pozegnanie. Chcialam mocno. Wyszlo za-mocno.