2 marca 2009


Nie lubie liczyc - szczegolnie w myslach. I nie wazne, czy 'na innych', czy 'na cos', czy w koncu 'ze slowami'. Najbardziej jednak nie lubie stwierdzac, ze sie przeliczylam. Kogos przecenilam, badz niedocenilam.
Zaczelo padac. Deszcz przemoczyl mi wlosy i ubranie. Piekly mnie policzki. Bolala glowa. A w okolicach oczodolow mialam dwie puste dziury. Postanowilam sie uchronic sie przed ulewa i ucieklam do metra. Na wilgotnych peronach klebil sie zdezorientowany tlum, a z glosnikow plynely niezrozumiale komunikaty. 'Przeczekam' - myslalam, zdajac sobie sprawe jednak, ze chyba gorzej byc nie moglo. Gdy poczulam wibrujacy telefon i zobaczylam Jego imie na wyswietlaczu zdalam sobie sprawe jak bardzo sie mylilam. 'Przeczekam' - powtarzalam jak zaklecie, az telefon umilkl. Az trudno uwierzyc, ze w tej samej chwili przestalo padac.