17 maja 2009


TELEGRAM: chlod potrafi skutecznie wygasic u-czucie.

Tak naprawde to chyba tylko sobie wmawialam, ze jestem w stanie cokolwiek zmienic. W jakiejs tam czesci siebie zawsze bede sie tak czuc. W przeciwnym razie znaczyloby to, ze wcale nie byl tak wazny. Ale. I tu zaczynaja mruzyc mi sie oczy /oznaka silnego napiecia wiazacego sie ze zmeczeniem/. Postanawiam.

Jednym plynnym ruchem, na wdechu, zamykam nas. I wysylam. Nie plona mi policzki. Nie trzesa mi sie rece. Swiat sie nie zatrzymuje. Wszystko jest dokladnie takie, jak bylo. Oddycham. To juz nawet nie boli. 


Jestem jak rozmrazalnia.

Najpierw zamrazam w sobie, to co czuje i jak chcialabym, by on sie czul.
A potem, gdy nachodzi mnie nagly przyplyw czulosci zaczynam topniec.

Stopniala wyrzucam sobie, ze moje dzialanie jest absurdalne,
gdyz produkt mrozony i rozmrazany psuje sie.

Ach, fakt. Przeciez ja i tak jestem zepsuta - az po sam szpik.