30 lipca 2009

Dokladnie splukalam szampon. Wyszlam spod prysznica i owinelam sie miekkim, pomaranczowym recznikiem. Zaczelam potrzasac glowa jednoczesnie wycierajac kark i ramiona. W dlonie wzielam kieliszek wina, ktory postawilam przy umywalce i upilam potezny lyk. Pare razy obrocilam kieliszek w dloniach, po czym odwrocilam sie do lustra i usmiechnelam do swojego odbicia. Gdy bedzie mi scinal fryzjer wlosy nie zaplacze nad pasmami, ktore beda spadac cicho na podloge. Zmiany jakie zachodza we mnie i na mnie przyswajam. Gorzej ze slowami, ktore wyplywaja czasem ze mnie wyprzedzajac mysli. I podlegaja zmianom, gdy juz nic nie potrafia zmienic.