2 lipca 2009

Upalnie caly dzien. Musze wziac kapiel.

Wiec leze, i czuje jak wokol mnie tancuja babelki, oplywajac mnie dookola. Zmywam ze swojej twarzy, za pomoca ogorkowej maseczki sciagajacej, caly tydzien. Zmartwienia i upal Londynu.
Stanowczo za dlugie (jak dla mnie) wlosy upielam urocza, rozowa gumka na czubku glowy. Na wannie postawilam kieliszek wina i 6 swieczek, ktorych blask uspokaja mnie rownie mocno, jak Erykah Badu, spiewajaca z salonu.

Jest mi cudownie.

Saczac wino bezmyslnie patrze na swoje stopy, ktorymi odkrecam i zakrecam kurki. A szczegolnie na paznokcie u stop, w kolorze makow. Przypominam sobie, ze nie wlozylam swiezych kwiatow do wazonu i juz mam ochote poderwac sie, gdy nagle zmieniam zdanie.

Poczekaja.

Upijam kolejny lyk wina i odstawiam kieliszek. Dokladnie w chwili, gdy zamierzam zanurzyc glowe pod wode slysze dzwiek telefonu. Wolno wysuwam reke, by sprawdzic wyswietlacz. Dzwiek sie urywa. Cofam reke. Zaczyna bzyczec domofon. Zamykam oczy.

Niech wszyscy poczekaja.