Upalnie caly dzien. Musze wziac kapiel.
Wiec leze, i czuje jak wokol mnie tancuja babelki, oplywajac mnie
dookola. Zmywam ze swojej twarzy, za pomoca ogorkowej maseczki
sciagajacej, caly tydzien. Zmartwienia i upal Londynu.
Stanowczo za dlugie (jak dla mnie) wlosy upielam urocza, rozowa gumka na
czubku glowy. Na wannie postawilam kieliszek wina i 6 swieczek, ktorych
blask uspokaja mnie rownie mocno, jak Erykah Badu, spiewajaca z salonu.
Jest mi cudownie.
Saczac wino bezmyslnie patrze na swoje stopy, ktorymi odkrecam i
zakrecam kurki. A szczegolnie na paznokcie u stop, w kolorze makow.
Przypominam sobie, ze nie wlozylam swiezych kwiatow do wazonu i juz mam
ochote poderwac sie, gdy nagle zmieniam zdanie.
Poczekaja.
Upijam kolejny lyk wina i odstawiam kieliszek. Dokladnie w chwili, gdy
zamierzam zanurzyc glowe pod wode slysze dzwiek telefonu. Wolno wysuwam
reke, by sprawdzic wyswietlacz. Dzwiek sie urywa. Cofam reke. Zaczyna
bzyczec domofon. Zamykam oczy.
Niech wszyscy poczekaja.