La Rochefoucald powiedzial: 'Sa ludzie, ktorzy nigdy nie byliby zakochani, gdyby nie slyszeli o milosci'.
I tak sobie dzis mysle, z mozna zastosowac to do wielu innych uczuc -
jak nie do wszystkich. Tylko przenikliwy umysl jest tego swiadomy.
Bledem jest myslec, ze tylko ludzie najmniej wyksztalceni sa najbardziej
sklonni do spontanicznosci i szczerosci. Jest chyba na odwrot -
oni wlasciwie nie sa sklonni do ocen krytycznych, sa posluszni wzorom.
Sa sklonni do slabosci, czy lenistwa, do przyjecia uczuc
konwencjonalnych, a wyrazaja je w gotowych formach, bo to uwalnia ich od
trudu szukania okreslen bardziej precyzyjnych, a uczuciom narzuca
zapozyczone ksztalty.
Nie lubie, gdy zadajac pytanie (a oczekuje autentycznych odpowiedzi) dostaje zamiast prawdziwosci recytowane
z naiwnocia slowa. Te zapozyczenia nie ograniczaja sie tylko do
okraglych form i dzwiecznych slow; ale i o doznania pod dyktando
(calkowicie mu posluszne). A zadne slowo nie wydobywa sie od samego
siebie.
Autentyczne uczucia sa bowiem niezmiernie rzadkie. Ludzie sadza, ze
doznaja milosci, pragnien, niesmaku i zazdrosci, a zyja wedle obiegowego
wyobrazenia o nich - wszystkim narzucanego od dziecinstwa.
Doznania i mysli ukladaja sie we wiazki skojarzen, mniej badz bardziej arbitralnych, ktorym nazwy daja pozory realnosci.
Pozornie przyjmuje odpowiedzi. I nie pytam juz wiecej. Wciaz poszukujac w ludziach autentycznosci.