25 stycznia 2010

Kiedy Niki konczyla swoja wizyte, jako koordynator SENCO, juz na odchodnym zapytala mnie o pochodzenie i wreczyla wizytowke. Oczy jej sie dziwnie zaswiecily slyszac kraj slowianski. Kilka dni pozniej skontaktowal sie ze mna Peter. Poprosil o spotkanie, jako, ze zona bardzo o nie zabiega. Nie bardzo wiedzac o co w tym wszystkim chodzi - umowilam sie na przedpoludniowa kawe w malej kawiarence nieopodal pracy.

Gdy tylko weszlam zobaczylam mezczyzne po piedziesiatce, grubokoscistego, z kwadratowa glowa i gestymi czarnymi wlosami. Twarz mial szeroka, z wysunietym mocno podbrodkiem, wydatnymi koscmi policzkowymi i miesistym nosem o wrecz ogromnych nozdrzach. Brwi geste. Oczy skosne. Czolo z wielka blizna, ktora wygladala jak slad po nozu. Gdy mnie zobaczyl poderwal sie blyskawicznie z krzesla. Byl niski, jak na swoja masywna budowe i mial nieproporcjonalnie duze dlonie. 'Nieco prostacki wyglad' - pomyslalam. A pozniej sie usmiechnal: 'Nie zrobi mi krzywdy' - ulga. Zastanawialam sie, jaki taki czlowiek moze byc mezem Niki. Sama mysl wydawala mi sie smieszna.

Ale tak to jest z faktami. Przekluwaja kazdy nadety balon rozmaitych koncepcji, burza teorie, odwracaja wniwecz najglebsze przekonania. Tych bardziej oczywistych nie moge przyswoic od miesiecy.