28 lutego 2010

'Bedzie bolec' powiedzial. Na wskros, az po. A pozniej spal tak spokojnie, wygladal tak niewinnie. Nie wiedzial, ze gdy na niego patrzyla cos w niej drgnelo. Odczula dziwny smutek i zal. Potrzebny byl caly rok, by mogli spedzic ze soba 3 dni. Taki rodzaj czekania sprawia, ze w kazdym czlowieku zrodziloby sie cos, co ma smak melancholii. Ale on smakowal inaczej. Tytoniem. Tak smacznym, ze moglaby go jesc kesami malymi i nie czulaby przejedzenia.

Wielokrotnie. Nic bowiem nie bylo raz.


Gdyby mozna bylo utrwalic na plycie wewnetrznych doznan, to o czym myslala patrzac w te oczyska, nakrecilaby film. Bo oddac to za pomoca tych niesfornych liter, ktore jak na zlosc nie chca z nia wspolpracowac, to wyczyn ponad jej sily.

"Nie moge wymagac od Ciebie zbyt wiele.
Powinnam byc dla Ciebie jak powietrze - niewidzialna i przezroczysta.
Tak, zebys potrafil zapomniec, ze trzeba oddychac - i robil to naturalnie.
Powinnam byc jak cien. Nie opuszczalabym Ciebie.
Bylabym duchem, skoro nie moge byc (jeszcze) cialem.
Bylabym
(jezeli bys mnie potrzebowal),
a jednoczesnie by mnie nie bylo (bo gdybys nie chcial - nie odczuwalbys mojej obecnosci).