17 lipca 2010

W koncu to drobiazg. Bylam dosc krotko otepiala, ale to dobrze. Latwiej mi bylo odbierac maile i telefony. Gdy juz moglam bez grymasu bolu usiasc do samochodu i wrocilam pamiecia, jak sie balam jadac do szpitala, zaczelo mi lomotac serce.

- Dobrze sie czujesz? - uslyszalam.
- Nie wiem - probowalam przelknac sline i nie moglam. Probowalam wziac gleboki wdech. Nic z tego. Cisnelo mnie w piersiach.

Nie chcialam zostawac w domu i rozczulac sie nad soba. Bylam skupiona na analizowaniu symptomow fizycznych i pulsu, ze zapomnialam, ze nie jestem sama. Przerazone oczy mezczyzny. Czasem wydaje mi sie, ze jestem kompletnie bez tego serca, ktore lomocze mi w klatce piersiowej. Dramat zbudowany pomiedzy imaginacyjnym prawdopodobienstwem a niewidoczna realnoscia uczuc. Toczaca sie codziennosc nie wyczeruje tematu. I dobrze. Zawsze moge cos dodac. Chocby krotkie hau, hau.