W koncu to drobiazg. Bylam dosc krotko otepiala, ale to dobrze. Latwiej
mi bylo odbierac maile i telefony. Gdy juz moglam bez grymasu bolu
usiasc do samochodu i wrocilam pamiecia, jak sie balam jadac do
szpitala, zaczelo mi lomotac serce.
- Dobrze sie czujesz? - uslyszalam.
- Nie wiem - probowalam przelknac sline i nie moglam. Probowalam wziac gleboki wdech. Nic z tego. Cisnelo mnie w piersiach.
Nie chcialam zostawac w domu i rozczulac sie nad soba. Bylam skupiona na
analizowaniu symptomow fizycznych i pulsu, ze zapomnialam, ze nie
jestem sama. Przerazone oczy mezczyzny. Czasem wydaje mi sie, ze jestem
kompletnie bez tego serca, ktore lomocze mi w klatce piersiowej. Dramat
zbudowany pomiedzy imaginacyjnym prawdopodobienstwem a niewidoczna
realnoscia uczuc. Toczaca sie codziennosc nie wyczeruje tematu. I
dobrze. Zawsze moge cos dodac. Chocby krotkie hau, hau.