13 grudnia 2010

She stops at a cafe to rest. A man sitting at the window reads a book, scribbling intently in the margins. She wishes for a book like that. One that she could carry with her, writing notes in the white spaces, turning down the corners of the best pages. One that would offer itself up to her, making sense of things. She would turn to... any page and find the answers to her questions. A sort of bible..
Poranna rozmowa o jego zazdrosci.

Pamietam jak pragnelam, aby ktos mnie zrozumial i pokochal za to jaka jestem, a nie jak wygladam. Odgarnialam uporczywie grzywke i chowalam szesnastoletnie dlonie do kieszeni skorzanej kurtki, ktora ukradlam wujkowi, a ktora mialam jeszcze do niedawna w szafie. Moi rowiesnicy pragneli jednak tego, co tak umiejetnie ukrywalam. Zawartosci stanika. Banalne, bo jako ladna dziewczyna mialam tak wysokie aspiracje, ze traktowalam swoj seksapil, jako zlo konieczne.

Z czasem nauczylam sie doceniac meskie spojrzenia. I juz dawno przestalam traktowac je jak inwazji na swoja prywatnosc. Zauwazylam, ze jedno nie musi wykluczac drugiego. Uroda mi w niczym nie przeszkadza. Moze i rozsadniejsze byloby najpierw dusza, pozniej cialo. Ale okladka potrafi przyciagnac czytelnika, nawet jesli to kompletna pomylka.

Drogi czytelniku, lubie jak na mnie patrzysz. Na wiecej nie licz. Uklon.