Poranna rozmowa o jego zazdrosci.
Pamietam jak pragnelam, aby ktos mnie zrozumial i pokochal za to jaka jestem, a nie jak wygladam. Odgarnialam uporczywie grzywke i chowalam szesnastoletnie dlonie do kieszeni skorzanej kurtki, ktora ukradlam wujkowi, a ktora mialam jeszcze do niedawna w szafie. Moi rowiesnicy pragneli jednak tego, co tak umiejetnie ukrywalam. Zawartosci stanika. Banalne, bo jako ladna dziewczyna mialam tak wysokie aspiracje, ze traktowalam swoj seksapil, jako zlo konieczne.
Z czasem nauczylam sie doceniac meskie spojrzenia. I juz dawno przestalam traktowac je jak inwazji na swoja prywatnosc. Zauwazylam, ze jedno nie musi wykluczac drugiego. Uroda mi w niczym nie przeszkadza. Moze i rozsadniejsze byloby najpierw dusza, pozniej cialo. Ale okladka potrafi przyciagnac czytelnika, nawet jesli to kompletna pomylka.
Drogi czytelniku, lubie jak na mnie patrzysz. Na wiecej nie licz. Uklon.