Zaczynam myslec, ze zlo (jako przejaw zlych energii i odczuc) ma wieksza
wartosc ksztalcaca, inicjujaca, niz to, co czlowiek nazywa dobrem. Tak.
Jestem o tym coraz bardziej przekonana. Niemniej przed snem, by
oczyszcic umysl od tych mysli, proboje porozmawiac z tym, do ktorego nie
zwracalam sie juz tak dawno. To tak, jakbym przeniosla sie do
dziecinstwa. Doskonale zdaje sobie sprawe z tego co chce zrobic -
inwencja retoryczna. Niemniej slowa, ktore kiedys znalam na pamiec, nie
chca sie wydobyc ze mnie. Usypiam. I budze sie z placzem. A przeciez nie
mam powodow.