Sprawa byla powazna.
- Wszystko w porzadku? - spojrzala na mnie siostra przestepujac
prog mieszkania. Bylam tak szczesliwa, ze ja widze, ze mialam ochote
rzucic jej sie na szyje. Ku scislosci; zrobilabym to, gdyby nie trzymala
na rekach siedmiomiesieczne dziecko.
- Chcialam sie wykapac - zaczelam, rozsadzana pragnieniem podzielenia sie z kims przezytym koszmarem - ale w wannie byl pajak! - spojrzalam na Marte. Nie wiedzac czemu nie pojmowala grozy tej sceny sprzed kilkunastu minut.
- Olbrzymi! - dodalam slabym glosem, przypominajac sobie bicie
swego serca, gdy odkrylam tego bydlaka w wannie. Serce ostatnio tak mi
bilo ze strachu podczas ogladania 'Psychozy' Hitchcocka.
W siostrze nadal zero reakcji. Z mina dosc obojetna rozbierala Eryka z blekitnego pulowera.
'Gdyby on tu byl' - pomyslalam.
Poczlapalam do lazienki. Lypnelam na pajaka (mialam wrazenie, ze on na
mnie) i utopilam go. Moj umysl znalazl sie nagle w stanie kompletnego
otepienia. Obiecalam sobie, ze to ostatni raz - zebym to ja rozprawiala
sie z pajakiem?!