Codziennie mi sie sni. Zaczelo sie jeszcze w szpitalu, tyleze wtedy
mialam wrazenie, ze to nie sen. Gdy w krotkich chwilach swiadomosci
orientowalam sie, ze tylko sen prosilam Nailime, czarnoskora mloda
dziewczyne z ktora dzielilam pokoj, by napisala za mnie kilka slow.
Najczesciej konczylo sie to kolejnym snem.
Czesto te sny sa tak realne, ze wlasciwie nie musialabym tesknic -
gdybym tylko potrafila/mogla dluzej spac. Tymczasem powracam 'do siebie'.
Wino aplikowane niemal dozylnie, zamiast jedzenia i pierwsze rezultaty
na wadze. Powrot do przedciazowych nawykow. Doszlifowane cv z nowymi
danymi. Wiecej u/oporu w sobie - mimo zazdrosci, zalu, rozczarowania.
Mimo uczuc, ktore nie przemijaja i dlatego na jakiekolwiek meskie
zainteresowanie krotkie 'spieprzaj chlopcze'.
Walcz, slysze.