Nie pozwole sie juz ranic. Bylam taka naiwna (milosc naprawde nie tlumaczy glupoty).
Nawet mi przykro nie jest, ani nie czuje sie zawiedziona. Tak naprawde
pomylilam sie tylko w detalach. Zupelnie nieistotnych.
To niewiele znaczy, ze serce na chwile mocniej zabilo (i w gardle
scisnelo), bo pozniej z kazdym kolejnym zdjeciem czulam jak umiera.
Poradze sobie, mam dla kogo byc silna. A najpierw sie spakuje.